Brześć
Mimo nacisku Sławka prokuratura krakowska nie miała ochoty wytaczać procesu mówcom kongresowym, natomiast policja w całym kraju przesłuchiwała uczestników. Już w Belwederze i na Zamku gotowe były decyzje, co najmniej od radomskiego zjazdu legionistów 6 sierpnia [1930 r.], bo 25 sierpnia tekę premiera objął pierwszy marszałek, stając do dyspozycji prezydenta. I naraz, w wywiadach z Miedzińskim wyzionął swe uczucia pod adresem „śmierdzącej ulicy Wiejskiej”, wzywając urzędników, by pędzili od siebie interweniujących posłów, co łakną tylko „pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy”. Jeszcze przed rozwiązaniem parlamentu jacyś gorliwcy zbili chorego wicemarszałka Dąbskiego; po rozwiązaniu nastąpiły rzeczy straszne.
Piłsudski z ministrem bez teki Beckiem i Składkowskim uplanowali bezprzykładny w dziejach Polski akt gwałtu i brutalności. Ułożono listę tych 40 posłów, którym się da odczuć że już nie są nietykalni. 9 września zaledwie partie robotniczo-chłopskie podpisały akt Związku Obrony Praw i Wolności Ludu, poaresztowano w Warszawie i gdzie indziej na prowincji wybitnych posłów, których następnie odstawiono do twierdzy brzeskiej. Lieberman za to, że oskarżał Czechowicza (który tymczasem przeszedł do opozycji), zbity nieludzko w drodze i na miejscu; aresztowani dalej Pragier, co gadał „o muzeum nikczemności wyborczych”, Józef Putek referent tychże nikczemności, Bagiński wyzwoleniec, peowiak, dawny wielbiciel Piłsudskiego, Popiel z NPR, jako wspólnik Sikorskiego i Żymierskiego, Barlicki i trzej inni socjaliści; dalej „krwawy Kiernik”, Witos, prezes Rządu Obrony Narodowej w 1920 r., jako sprzymierzeniec prawicy; Korfanty obrońca Śląska, wreszcie Aleksander Dębski, prawa ręka Dmowskiego w Obozie Wielkiej Polski (kilku mniejszych pomijam). Osobną grupę stanowili w Brześciu posłowie Ukraińcy, należy bowiem wiedzieć, że w sierpniu policja urządziła w Małopolsce Wschodniej srogą „pacyfikację”, z biciem chłopów, burzeniem domów i niszczeniem dobytku, co było odwetem za podpalania i sabotaże w dworach polskich. Tylko Niemca nie uwięziono ani jednego.
W Brześciu pilnował wykonania ścisłych instrukcji Piłsudskiego najdzikszy z oficerów legionowych, znany sadysta Kostek-Biernacki. Najokrutniej byli katowani Dębski, Popiel, Lieberman i Bagiński. Były w planie jeszcze dalsze aresztowania – Marian Seyda i Wojciech Trąmpczyński tylko pewnej prywatnej interwencji zawdzięczali swe ocalenie, zapowiadano dalsze transze. Marszałek miał na razie krwi i języków dość, ale za to w wywiadach z Miedzińskim używał sobie na czci bezbronnych ofiar w sposób obrzydliwy.